powrót z nadzieją na powrót...
- Karolina Błażejczyk
- 23 mar
- 2 minut(y) czytania
Wycisłam ten wyjazd jak cytrynę, mam wrażenie że szybkość przemieszczania się między miejscami i system planowania spotkań wkroczył na jakiś wyższy poziom.
Końcówka lutego i początek marca okazały się bardzo ciepłe. Nawet sami kenijczycy mieli dość, bo jest po prostu ciepło 24 godziny na dobę. Ale mi bardzo odpowiada ten klimat, pomimo tego że momentami było serio too much. Kocham zapach powietrza w Kenii, uwielbiam Jambo słyszane setki razy dziennie, lubię moje rozmowy z mijanymi po drodze ludźmi i nigdzie na świecie nie jestem bardziej szczęśliwa.
Nie zabrakło również refleksji i wzruszeń.
To miejsce daje mi bardzo dużo spokoju i ukojenia. Tutaj mam czas na refleksje, na wdzięczność, nie jeden raz się tutaj wzruszyłam, tak po prostu …
nie jeden raz poczułam ścisk w gardle, wiele razy doceniłam to co mam, setki razy pomyślałam że czuję się tutaj bardzo szczęśliwa.
Tutaj naprawdę niewiele potrzebuje do pełni szczęścia, tak bardzo się cieszę, że kiedyś zdecydowałam się na pewne ruchy, dzięki którym mam tutaj swoich przyjaciół, dzięki którym dzisiaj mogę tu wracać, dzięki którym część mnie zostaje tutaj na zawsze.
Kenia nauczyła mnie jak zwalniać tempo, jak patrzeć szerzej na wszystko dookoła.
Nauczyłam się też tutaj, żeby przestać planować z dużym wyprzedzeniem, przestać się zamartwiać o rzeczy na które nie mam wpływu lub mam niewielki. Tutaj właściwie żyje się z dnia na dzień, mam wrażenie że w Kenii zaczęłam ponownie cieszyć się z małych rzeczy i zachwycać każdą chwilą.
Ten wyjazd był dla mnie przełomowy, podjęłam decyzję o zmianie pracy po powrocie, obiecałam sobie że wrócę jeszcze w tym roku, postanowiłam przewartościować wiele rzeczy, bo zdałam sobie sprawę że chcę tu wracać i wracać... że póki mogę, to chcę żeby ta przygoda trwała i nabierała tempa.
Wracam do Polski, ale wierzę też mocno, że za chwilę tu wrócę...
Karolina
Comentarios